niedziela, 15 grudnia 2019

Pożegnanie z górami | Ostatnia wyprawa w tym roku

Rok 2019 pomału dobiega końca a co za tym idzie, kończą się przeróżne wyjazdy. Jak dobrze wiecie, ten rok był mocno obfity, jeżeli chodzi o górskie wyprawy. Tak, wiem, nie było może ich aż tak dużo, ale dla mnie bardziej liczy się jakość a nie ilość. Każda z tych górskich wypraw dostarczyła mi wiele niesamowitych wspomnień i cieszę się, że ta ostatnia podróż w 2019 roku odbyła się właśnie w góry. A gdzie byliśmy tym razem? Przekonajcie się sami...

Mimo, że spacerujemy doliną, to przepięknych widoków nie brakuje

Nasza ostatnia podróż w tym roku znowu miała miejsce w południowej części małopolski a dokładniej w Tatrzańskim Parku Narodowym. Oczywiście pomysłów na tamten rejon mamy jeszcze mnóstwo, ale tym razem postawiliśmy na dosyć spokojną trasę, która pomimo wędrówki w dolinie, również sporo ma do zaoferowania. Naszym celem był Smreczyński Staw. Mimo, że jakoś bardzo na to nie liczyliśmy, to mieliśmy cichą nadzieję, że uda nam się zobaczyć Staw jeszcze niezamarznięty. Od dawna marzyliśmy o takim widoku, niezamarznięty staw a dookoła góry przyprószone przez śnieg, i liczyliśmy, że to marzenie uda się spełnić jeszcze w tym roku.

W zimie raczej kaczek nie spotkacie

Trasa zaczyna się w miejscowości Kiry. To tutaj zostawicie samochód na jednym z kilku parkingów. Cena to około 20-30 złotych za całodniowy postój. Parkingi są zlokalizowane bardzo blisko wejścia do Doliny Kościeliska, to tutaj zaczyna się nasza przygoda ze szlakiem, więc nie będziecie musieli jakoś daleko iść z Waszego samochodu. Wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego jest płatny (5 złotych za bilet normalny, aczkolwiek polecam sprawdzić sobie w internecie aktualne ceny za wstęp), jednak my byliśmy tam zaraz po wschodzie słońca, taże udało nam się wejść bezpłatnie. Oczywiście nie jest to jedyny plus wczesnego przyjazdu w góry, ale o innych zaletach powiem Wam za chwilę.

Górski potok to jeden z moich ulubionych widoków w górach

Zielony szlak, to właśnie nim będziecie praktycznie cały czas spacerować, to dosyć łagodna trasa. Na całym odcinku jest kilka wzniesień, ale z reguły są to łagodne podejścia. Całą trasa to około 14 kilometrów i przejście nie powinno Wam zająć więcej niż 5 godzin. Po przejściu całego szlaku zielonego, dotrzecie do Schroniska PTTK na Hali Ornak. To właśnie tutaj zaczyna się szlak czarny, który doprowadzi Was pod sam Staw. Właśnie ten odcinek, który zajmie Wam około 40-60 minut wychodzenia, może być dla Was najbardziej męczący, ponieważ podejście jest dosyć strome. Tutaj Wasze nogi poczują lekki wysiłek. Jednak nie ma co się załamywać. Na pocieszenie powiem Wam tyle, że na końcu tej wędrówki czeka na Was miły prezent w postawić przepięknych widoków a poza tym w drodze powrotnej będzie schodzić tylko i wyłącznie w dół.

W górach trzeba zwracać uwagę na każdy detal

Po przejściu szlaku czarnego dotrzecie pod Smreczyński Staw. Warto dodać, że jest to ślepy odcinek. Po dotarciu pod Staw jedyne co możecie zrobić to zawrócić i zejść pod schronisko. Jak pisałem na początku, mieliśmy nadzieję, że zastaniemy Staw niezamarznięty. No niestety...Nie udało się. Staw był pokryty lodem i nasze, małe marzenie nie zostało zrealizowane. Mimo wszystko krajobraz był przepiękny. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, porobiliśmy zdjęcia i nacieszyliśmy oczy niesamowitym widokiem.

Smreczyński Staw

Gdy wyruszyliśmy spod Stawu to zaczęło dosyć solidnie wiać i niestety wiatr nie opuszczał nas aż do samego parkingu. Nie ułatwiało to schodzenia, ponieważ zaczynało robić się coraz cieplej a co za tym idzie śnieg zaczynał się topić i miejscami robiło się bardzo ślisko. Gdybyśmy przyjechali kilka godzin póżniej to niestety nie moglibyśmy powiedzieć, że trafiliśmy na ładną pogodę. Także jak sami widzicie, wczesny przyjazd w góry ma wiele zalet. Wiadomo, że trzeba się poświęcić, ale nic nie przychodzi za darmo. Ten rok, patrząc pod kątem wycieczek w góry, na pewno nauczył mnie tego, że niezależnie jak ciężka będzie wędrówka to prędzej czy póżniej, zostanie nam ona wynagrodzona. Najczęściej w postaci przepięknych widoków.

Rodzinny spacer w górach

W drodze powrotnej zrobiliśmy sobie krótki postój w schronisku. Trzeba było się ogrzać a przy okazji posilić przed dalszą wędrówką. Jeżeli szukacie jakiejś spokojnej trasy na kilka godziny to myślę, że wycieczka pod Smreczyński Staw to idealny pomysł. Według mnie, trasa ma wiele do zaoferowania niezależnie od pory roku i nie będziecie narzekać na brak przepięknych widoków. Nasza wyprawa pod Smreczyński Staw to już prawdopodobnie ostatnia wycieczka w tym roku. Już teraz chciałbym Was zachęcić do przeczytania podsumowania 2019 roku, które ukaże się jakoś kilka dni przed Nowym Rokiem. Myślę, że miło będzie powspominać niektóre moje, tegoroczne wyprawy a wierzcie mi, jest co wspominać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz