czwartek, 27 grudnia 2018

Podróże w 2018 roku | Podsumowanie

Ostatni wyjazd w tym rok już za mną. Już niebawem zerwiemy ostatnią kartkę z kalendarza, więc wydaje mi się, że jest to idealna okazja do tego aby podsumować rok 2018 pod kątem przeróżnych podróży. Myślę, że jest to odpowiednia pora żeby powspominać te większe i mniejsze przygody. Gdzie byłem, co zobaczyłem a na koniec podzielę się z Wami moimi planami na nadchodzący rok.

Ostatni dzień w Szwajcarii | Montreux

Ten kończący się rok na pewno będzie po znakiem dwóch wyjazdów, które zdecydowanie będę najcieplej wspominał. Pierwszy z nich to wycieczka do słonecznej Hiszpanii a dokładniej do Walencji. Miasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, ale w tym przypadku samo miasto to nie wszystko. Walencja była pierwszym, zagranicznym miastem do którego polecieliśmy razem z moją dziewczyną. Do tej pory nasze wspólne podróże były ograniczone do terytorium Polski a Walencja była takim przełomowym wyjazdem. Wiadomo, że pierwszy raz nie zawsze jest idealny. Czegoś się nauczyliśmy, wiemy na co zwracać uwagę przy okazji kolejnych wspólnych wyjazdów i nabraliśmy większego doświadczenia w wielu kwestiach organizacyjnych. Walencja była dla nas taką ciekawą lekcją wspólnego podróżowania w nieco dalsze rejony świata.

Miasteczko Sztuki i Nauki | Walencja

Oczywiście Walencja bardzo nam się podobała. Udało nam się zobaczyć wszystko co mieliśmy w planie. Poza tym była to przyjemna odskocznia od szarej rzeczywistości. Nasz wyjazd był w lutym, kiedy to w Polsce był okres dosyć solidnych mrozów, około -15 stopni, a w tym samym czasie w Walencji było prawie 20 stopni na plusie. Także była to idealna okazja do tego aby nacieszyć się przepięknym słońcem.

Ulice po zmroku | Walencja

Teraz przechodzimy do drugiego wielkiego wyjazdu a mianowicie do wycieczki pod tytułem ''Instytut CERN''. Dwa lata temu, kiedy wraz z Patrykiem wróciliśmy z niesamowicie klimatycznej wycieczki do Czarnobyla to postanowiliśmy, że kolejnego roku również gdzieś wspólnie pojedziemy. Wybór padł na drugą trasę jaką oferuje biuro podróży Bis-Pol a mianowicie podróż do Szwajcarii i odwiedzenie Instytutu CERN. Nie jestem jakimś wielkim fanem fizyki, dlatego najbardziej cieszyłem się z faktu, że będę mógł zobaczyć, po raz pierwszy w swoim życiu, Szwajcarię. W Szwajcarii zakochałem się od pierwszego wejrzenia i tak jak mówiłem na filmie, który możecie oglądać na moim kanale YouTube, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości jeszcze tam wrócę aby odwiedzić inne rejony tego kraju.

Miasto, które zachwyca na każdym kroku | Lucerna

Nie będę się rozpisywał na temat tego co mi się podobało w Szwajcarii, ponieważ o tym wszystkim możecie posłuchać na moim filmie. Dlatego gorąco zachęcam Was do obejrzenia tego krótkiego seansu, jak jeszcze nie mieliście okazji aby go obejrzeć. Czy mamy pomysł na jakąś trzecią wspólną podróż? Pewien plan na rok 2019 już mamy, ale to jeszcze nic pewnego. Wszystko okaże się z czasem.

Nad Jeziorem Genewskim | Genewa

To były takie dwie największe podróże w tym kończącym się 2018 roku. Oczywiście rok 2018 to nie tylko Hiszpania i Szwajcaria. W tym roku udało mi się odbyć kilka mniejszych i większych wycieczek po terenie naszego pięknego kraju jakim jest Polska.

Razem zawsze zabawniej | Ojcowski Park Narodowy

W tym roku na mojej mapie odwiedzonych miejsc pojawiły się takie miasta jak Lublin, Kielce, Wisła, CiężkowiceLanckorona oraz Wałbrzych. Oczywiście mówię tutaj o takich większych wyjazdach, ponieważ ten rok to również masa mniejszych wyjazdów w różne ciekawe miejsca. A jakie to miejsca? 

Widok na Tatry | Gorce

Kilka wyjazdów na wschód i zachód słońca z Rafałem. Wszystko po to aby uchwycić piękno budzącego się Świata albo właśnie kładącego się spać. Razem z moją dziewczyną spędziliśmy przyjemnie czas w podkrakowskim parku rozrywki Zatorland. Październik w tym roku nie był pod znakiem Poznań Game Arena, ponieważ zmieniliśmy nieco tematykę targów i wybraliśmy się na naszą, pierwszą edycję World Travel Show w Nadarzynie.

Foggy Day | Przełom Białki

Cieszę się również, że w tym roku udało mi się wybrać na kilka górskich wycieczek. Jak dobrze wiecie nie jestem jakimś wielkim fanem gór, aczkolwiek wydaje mi się, że ten rok trochę to zmienił, także cieszę się, że udało się odbyć kilka takich wypraw. We wrześniu zdobyliśmy Baranią Górę a podczas pięknej złotej jesieni odwiedziliśmy Dolinę potoku Jaszcze.

Regeneracja sił | Barania Góra

Jeżeli śledziliście mój kanał YouTube, Instagram czy właśnie tego bloga to dobrze wiecie, że przez te 365 dni trochę się działo. No właśnie jak jesteśmy przy blogu... W tym roku postanowiłem powrócić do pisania, które lata temu bardzo lubiłem. Stąd powstanie mojego blogu o tytule Podróże z Kamerą, który jest dopełnieniem tego co możecie oglądać na moich innych portalach. Nie zawsze ze wszystkiego da się zrobić film, dlatego blog jest takim fajnym miejscem aby opowiedzieć Wam co nieco o moich podróżach jak i podzielić się z Wami moimi radami odnośnie filmowania czy fotografowania.

W poszukiwaniu odpowiedniego ujęcia | Skamieniałe Miasto

Teraz przejdźmy do mojej ulubionej część a mianowicie do planowanie. No właśnie... Jakie mam plany na ten nadchodzący rok? Nie będę się rozpisywał o jakiś odległych podróżach, ponieważ tutaj wszystko zawsze się może zmienić. To, że w głowie mam tysiące różnych pomysłów to nie oznacza, że wszystkie uda się zrealizować. Jednak jeden wyjazd jest już potwierdzony i za kilka dni będę siedział na pokładzie samolotu, którym polecę do miejsca w którym na pewno nie będę narzekał na niskie temperatury. Jakie to miejsce? O tym wszystkim dowiecie się już niebawem, dlatego gorąco zachęcam Was do śledzenia mojego Instagrama na którym będę dodawał zdjęcia i relacje z tego wyjazdu. Film jak i wpis na blogu ukaże się w nieco późniejszym terminie. Dopiero jak wrócę to będę miał czas aby wszystko na spokojnie zmontować i przygotować.

„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś” ~ Mark Twain

piątek, 14 grudnia 2018

Zamek Książ w Wałbrzychu

W końcu udało nam się wygospodarować wolny weekend i postanowiliśmy odwiedzić Wałbrzych w celu zwiedzania Zamku Książ. W tamtych rejonach dosyć rzadko bywamy, więc odwiedzenie tego miejsca przy okazji jakiegoś innego wyjazdu, raczej nie wchodziło w grę. Musiał być to wyjazd tylko i wyłącznie nastawiony na odwiedzenie Wałbrzycha oraz okolic tego miasta.

Przed wejściem do Zamku Książ w Wałbrzychu

Na początku zacznę może od takiej rady. Jeżeli planujecie odwiedzić to miejsce to wybierzcie się wiosną, latem albo podczas jesieni lub ładnej zimy. Miejsce jest naprawdę przepiękne i odpowiednia pora roku może dodać wiele do walorów estetycznych. My wybraliśmy się w okresie zimowym, jednak tegoroczna zima jest dosyć słaba, więc otoczenie Zamku nie budziło aż tak wielkiego zachwytu. Co prawda pogoda trafiła nam się idealna, słonecznie bez żadnych wielkich chmur, to jednak jestem pewien, że gdyby drzewa były porośnięte zielonymi liśćmi albo jakby Zamek jak i okolice były pokryte śniegiem, to wszystko wyglądałoby zdecydowanie ładniej i całość zrobiłaby na nas jeszcze większe wrażenie.

Trzeba łapać każdy promień słońca

Pod Zamek przyjechaliśmy jakoś około godziny 10:00. Na parkingu nie było problemu, żeby znaleźć wolne miejsce. Parking jest niestety płatny. Jednorazowa opłata wynosi 15 złotych. Po zabraniu wszystkich rzeczy z samochodu ruszyliśmy do kasy biletowej. Zdecydowaliśmy się na podstawowe atrakcje, czyli zwiedzanie Zamku, Stadniny oraz Palmiarni, która znajduje się około 2,5 kilometra od Zamku. Ceny biletów, godziny otwarcia oraz trasy zwiedzania znajdziecie na stronie internetowej Zamku. 

Podczas zwiedzania warto zwracać uwagę na każdy szczegół

Na zwiedzanie Zamku wybraliśmy się bez przewodnika. Jednak indywidualne zwiedzanie nie stanowi żadnego problemu. Wszędzie znajdują się tabliczki, więc wiemy jak iść. Gdybyście byli zainteresowani to możecie pobrać aplikację o nazwie WOW POLAND i włączyć ją podczas zwiedzania. Dzięki niej dowiecie się dodatkowych i ciekawych informacji o przeróżnych zakamarkach Zamku.

Świąteczny klimat w Zamku Książ

Po zwiedzeniu Zamku udaliśmy się na pobliski punkt widokowy. Jak już do niego dotrzemy to możemy podziwiać Zamek ze wspaniałej perspektywy. Właśnie w tym momencie zacząłem jeszcze bardziej żałować, że nie przyjechaliśmy tam o innej porze roku. Zamek musi wyglądać przepięknie w otoczeniu złotej jesieni. Drzewa z liśćmi o różnych kolorach a w tle majestatyczny Zamek Książ. Jednak z drugiej strony może będzie to motywacja do ponownego odwiedzenia tego miejsca w niedalekiej przyszłości.

Zamek Książ widziany z punktu widokowego

Z punktu widokowego udaliśmy się do pobliskiej Stadniny. W Stadninie możemy stanąć oko w oko z przeróżnymi wierzchowcami. Większość z nich to laureaci prestiżowych zawodów. Jeżeli traficie na odpowiedni dzień i porę to będziecie mieli okazję poobserwować z bliska zajęcia z jazdy konnej a w okresie letnim jestem przekonany, że traficie na jakiś inne, ciekawe wydarzenia mające miejsce w Stado Ogierów "Książ". Gdybyście byli zainteresowani jazdą konno to oczywiście jest to możliwe. Cennik znajduje się na stronie internetowej Stadniny.

Zajęcie z jazdy konnej w Stado Ogierów "Książ"

Następnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Palmiarni. Jest ona oddalona od Zamku o około 2,5 kilometra, więc lepiej sobie tam podjechać. W sezonie turystycznym kursuje autobus, który wozi ludzi na odcinku Zamku Książ i Palmiarni. Podczas naszych wyjazdów staram się aby na liście atrakcji pojawiły się jakieś ogrody botaniczne albo inne obiekty o tematyce roślinnej. Trochę już ich zwiedziliśmy, ale Palmiarnia należąca do Zamku Książ jak najbardziej pozytywnie nas zaskoczyła.

Fauna i flora w Palmiarni

W środku można podziwiać okazy przeróżnych roślin a jeżeli ktoś jest fanem fauny to będzie miał okazję zobaczyć z bliska żółwie. W Palmiarni możecie kupić przeróżne rośliny jak i pamiątki związane z tym miejscem. 

Spora dawka zieleni w zimie

Jak już zwiedzicie całość to myślę, że warto udać się do kawiarni znajdującej się w Palmiarni i wypić dobrą kawę. Myślę, że będzie to coś niezwykłego, jak zasiądziecie przy stoliku a przeróżne rośliny będą otaczać Was z każdej możliwej strony. Będzie to chwila w której poczujecie się jakbyście byli w jakimś egotycznym kraju.

sobota, 17 listopada 2018

Ścieżka Edukacyjna ''Dolina potoku Jaszcze''

Piękna, złota jesień już za nami. Na zewnątrz czuć pierwsze podmuchy zimy. Jednak jeszcze parę dni temu mogliśmy cieszyć się urokliwymi kolorami jesieni. Dlatego korzystając z wolnego weekendu, wpadłem na pomysł, aby wybrać się na jakąś krótką wycieczkę. Szukałem czegoś w górskim klimacie, ale nie chciałem, żeby była to jakaś zaawansowana wędrówka. Po dłuższym namyśle wybór padł na Gorczański Park Narodowy a dokładniej na Ścieżkę Edukacyjną ''Dolina potoku Jaszcze''.

Cała trasa prowadzi zielonym szlakiem

Ścieżka Edukacyjna ''Dolina potoku Jaszcze'' zaczyna się w miejscowości Ochotnica Górna. Cała trasa mierzy około 8 kilometrów, podczas wędrówki będziemy mijać 13 przystanków tematycznych a całość można przejść w około 5 godzin. Oczywiście takie informacje widnieją na stronach internetowych a jak jest w praktyce?

Kapliczka obok ścieżki edukacyjnej

Na początku dodam, że nasza wędrówka była bardzo rekreacyjna. Co jakiś czas robiliśmy krótsze i dłuższe postoje, nie śpieszyliśmy się a jak tylko nadarzała się okazja aby wykonać jakąś ładną fotografię to oczywiście ją wykorzystywaliśmy. Przy takim charakterze wędrowania, nasza trasa liczyła 10 kilometrów i potrzebowaliśmy dokładnie 4,5 godziny na jej pokonanie. Więc jeżeli ktoś będzie szedł szybciej niż my i ograniczy się do krótkich postojów to będzie potrzebował zdecydowanie mniej czasu na pokonanie całej trasy.

Postój przy wraku amerykańskiego bombowca ''California Rocket''

Domyślam się, że zdecydowana większość osób, która będzie chciała wybrać się na wycieczkę w tamte rejony, dojedzie swoim samochodem. Jaka jest moja rada? Spróbujcie dotrzeć jak najbliżej miejsca o takich współrzędnych: 49°31'24.4"N 20°13'18.9"E. W tym miejscu znajduje się początek i koniec ścieżki edukacyjnej, więc jest to idealne miejsce do pozostawienia auta.

Leśna chata

Droga, którą dojeżdżamy do tego miejsca, jest naprawdę wąska, więc lepiej żebyście nie napotkali jakiegoś pojazdu jadącego z przeciwnej strony. Co jakiś czas będą pojawiać się pobocza, gdzie można zostawić auto. Jak będziecie już naprawdę blisko tego miejsca o którym pisałem powyżej, to skorzystajcie z okazji i zostawcie gdzieś auto, bo może się okazać, że dalej już nie będzie możliwości zaparkowania samochodu.

Na szczęście udało nam się znaleźć miejsca na zaparkowanie samochodu

Sprawy techniczne mamy już za sobą. Teraz pora przejść do samej wędrówki. Cała trasa nie jest jakoś bardzo trudna i męcząca. Oczywiście są fragmenty, gdzie podejście będzie dosyć strome, ale jakby nie patrzeć wychodzimy na szczyt, więc jest to nieuniknione. Na trasie czekają na Was urzekające widoki, małe wodospady, wrak amerykańskiego bombowca ''California Rocket'' a na samym szczycie będziecie mogli podziwiać przepiękny krajobraz z wieży widokowej.

Wieża widokowa na Magurce

Wieża widokowa na Magurce będzie zwieńczeniem Waszej wędrówki. Przy ładnej pogodzie będziecie mogli podziwiać przepiękne widoki z samej góry. W naszym przypadku pogoda była naprawdę ładna i udało nam się zobaczyć pasmo Tatr. Przy jeszcze lepszej widoczności, ten widok byłby jeszcze piękniejszy.

Widok na Tatry

Pod wieżą zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, którą wykorzystaliśmy na zjedzenie drugiego śniadania. Pod wieżą znajduje się obszerna polana, więc nie ma problemu, żeby znaleźć jakieś miejsca do odpoczynku.

Polana pod wieżą widokową na Magurce

Trasa w dół jest już zdecydowanie krótsza niż odcinek prowadzący pod wieżę widokową. Ścieżka prowadzi po ubitej nawierzchni a na odcinku stromego zejścia trafimy na sporą ilość kamieni. Coś co było wielką bolączką podczas schodzenia z Baraniej Góry tutaj również nas spotkało. Na nasze szczęście ten odcinek był zdecydowanie krótszy i łagodniejszy, więc schodzenie nie było aż tak męczące.

Chata w leśnej scenerii

Dla kogo jest ta trasa? Myślę, że dla każdego kto chce jakoś aktywniej i ciekawiej spędzić dzień. Jak sami widzicie, nie trzeba dużo czasu aby przejść całą ścieżkę a trasa nie wyciśnie z Was siódmych potów. Wydaje mi się, że jest to idealna opcja dla osób, które szukają pomysłu na jednodniową wyprawę w góry. Trasa jest spokojna, co jakiś czas mamy okazję podziwiać czy to piękne widoki czy to jakieś regionalne, ciekawe obiekty a jak dotrzemy na samą górę to będziemy mogli podziwiać przepiękny krajobraz z wieży widokowej. Teraz nadchodzi zima, więc jest to kolejna motywacja do odwiedzenia tego miejsca i zobaczenia jak ten rejon wygląda w zimowej scenerii.

PS Pod tym linkiem znajdziecie informator turystyczny w którym jest dokładny opis szlaku jakim jest Ścieżka Edukacyjna ''Dolina potoku Jaszcze''. Opisana przeze mnie wycieczka znajduje się na stronie 17, ale zachęcam Was do zapoznania się z innymi trasami w samym sercu Gorczańskiego Parku Narodowego.

piątek, 9 listopada 2018

Lanckorona | Cisza i spokój

Korzystając z długiego weekendu postanowiliśmy wybrać się na krótką wycieczkę poza Kraków. Nie chciałem jechać jakoś daleko, ponieważ ostatnio mieliśmy kilka dalszych wyjazdów, które trochę nas wymęczyły.  Szukałem jakiegoś miejsca niedaleko Krakowa w którym jeszcze nie byliśmy a które idealnie nadałoby się na kilkugodzinną wycieczkę. Po przejrzeniu różnych miejsc, wybór padł na klimatyczne miejsce oddalone od Krakowa o jedyne 50km...

Złota polska jesień w Lanckoronie

Lanckorona to niewielka wieś znajdująca się nieopodal Kalwarii Zebrzydowskiej. Miejsce to usytuowane jest na wzgórzu, dzięki temu z różnych miejsc rozciąga się przepiękny widok na otaczające Lanckoronę rejony.

Ruiny zamku z XIV wieku

Lanckorona jeżeli chodzi o atrakcje turystyczne to tak naprawdę nie ma zbyt wiele do zaoferowania. To miejsca idealnie nadaje się na spokojny spacer, zobaczenie lokalnych atrakcji oraz wypicie kawy w jednej z kilku kawiarni. Dokładanie czegoś takie szukałem. Miejsca, które nie przytłacza ilością atrakcji tylko pozwala na chwilę wyciszenia i odpoczynku.

Kościół parafialny Św. Jana Chrzciciela z XIV wieku

Jednak mimo wszystko warto wspomnieć o kilku rzeczach na które warto zwrócić uwagę podczas pobytu w Lanckoronie. Oczywiście główną atrakcją są XIX-wieczne, drewniane domki, które są najcharakterystyczniejszym elementem tego miejsca.

Jedna z uliczek w Lanckoronie

Kiedy już skończymy podziwiać okolice Rynku, warto udać się ścieżką, która zaprowadzi nas na sam szczyt Góry Lanckorońskiej na której znajdują się ruiny zamku z XIV wieku. W drodze na szczyt miniemy Kościół parafialny Św. Jana Chrzciciela z XIV wieku, który również warto odwiedzić.

W drodze do ruin zamku

Wyprawa na szczyt na pewno Was trochę zmęczy, więc po powrocie na Rynek warto rozważyć odpoczynek w jednej z kilku kawiarni bądź restauracji. My postanowiliśmy odwiedzić kawiarnię Arka Cafe i skusiliśmy się na pyszną kawę wraz z szarlotką.

Wnętrze Arka Cafe

Po odzyskaniu sił udaliśmy się jeszcze do lanckorońskiego skansenu w którym, mimo że kolekcja nie była zbyt okazała, można było zobaczyć różne przedmioty z dawnych czasów. Po tym krótkim zwiedzaniu udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

Przez okno w lanckorońskim skansenie

Tak jak napisałem wcześniej, Lanckorona to idealne miejsce na kilkugodzinną wycieczkę za miasto. Można się tam wyciszyć, odpocząć i miło spędzić czas. Nam udało się trafić na przepiękną pogodę, więc przy okazji mieliśmy okazję zobaczyć Lanckoronę w magicznym klimacie złotej polskiej jesieni.

wtorek, 23 października 2018

World Travel Show 2018

Październik zawsze jest dla nas miesiącem targów. Od 2015 roku jeździliśmy na każdą edycję Poznań Game Arena. Jednak w tym roku postanowiliśmy nieco zmienić tematykę targów i wybraliśmy się do podwarszawskiego Nadarzyna na tegoroczną edycję World Travel Show. Jak było na największych targach podróżniczych w Polsce? Czy nam się podobało? Czy World Travel Show zastąpi nam PGA na najbliższe lata? O tym wszystkim dowiecie się podczas czytania tej krótkiej relacji z tegorocznej edycji World Travel Show.

Busem przez Świat

World Travel Show to największe targi turystyczne w Polsce, które odbywają się w Ptak Warsaw Expo w Nadarzynie. World Travel Show są dosyć młodymi targami, ponieważ w tym roku odbyła się dopiero trzecia edycja. Jest to idealna okazja dla miłośników podróży aby dowiedzieć się jakiś ciekawych rzeczy na tematach różnych krajów, wziąć udział w panelach dyskusyjnych, przetestować sprzęt turystyczny czy też spróbować smakołyków z różnych rejonów Świata. 

Bułeczki Bao

Liczne stoiska z przeróżnymi rzeczami to nie wszystko co można zobaczyć podczas targów. Na World Travel Show 2018 była okazja aby zobaczyć znane osoby ze świata podróżniczego. W tym roku można było spotkać takie osoby jak: Aleksander Doba, Wojciech Cejrowski, Martyna Wojciechowska, Beata Pawlikowska i wielu innych. Osoby, które na co dzień można oglądać w telewizji, Internecie czy czytać ich książki, teraz można było zobaczyć na żywo. Także World Travel Show to również idealna szansa na spotkanie się ze swoimi idolami, zdobycie autografu czy też zrobienie sobie pamiątkowego zdjęcia.

Wojciech Cejrowski

W tym roku targom World Travel Show towarzyszyły również trzy inne imprezy: Camper Caravan Show, Warszawski Salon Jachtowy oraz Warsaw Ski & Outdoor Show. Była to idealna okazja do przetestowania różnego sprzętu sportowego, posiedzenia z kółkiem ekskluzywnych kamperów czy wejścia na pokład mniejszych i większych jachtów. Jednak jak sami widzicie wszystkie te cztery imprezy miały wspólną tematykę a mianowicie podróże. 

Camper Caravan Show 2018

Jeżeli nie byliście na tegorocznej edycji to pewnie zastanawiacie się czy warto jechać tam w przyszłym roku. Myślę, że jak najbardziej tak. Jeżeli lubicie podróżować to te targi mogą Wam dostarczyć wiele frajdy jak i przydatnych informacji. Jako, że była to nasza pierwsza edycja to zwiedzanie też było trochę takie chaotyczne. Teraz już wiemy jak to dokładnie wszystko wygląda, co oferuje World Travel Show i podczas kolejnej edycji postaramy się skorzystać z atrakcji na które podczas tegorocznych targów brakło nam czasu. Jak już możecie się domyślić po przeczytaniu poprzedniego zdania, na World Travel Show 2019 jak najbardziej planujemy się wybrać. Myślę, że na jakiś czas World Travel Show stanie się taką naszą, małą, październikową tradycją.

Martyna Wojciechowska

Czy było coś co nam się nie podobało? Z takich większych rzeczy to nie. Wiemy jak wyglądają takie targi, tematyka przeważnie nie ma znaczenia, więc wiemy czego się spodziewać. Jedna rzecz nam się nie podobała, coś co na PGA jest znacznie lepiej rozwiązane, a mianowicie jak zakupimy bilet przez Internet to nie możemy jakoś szybciej i wcześniej wejść na targi unikając kolejek do kas. Posiadając bilet nadal musimy czekać w kolejce do kasy gdzie odbywa się rejestracja biletu oraz wydanie opaski z którą wchodzimy na teren targów. Wydaje mi się, że jak ktoś kupuje bilet dużo wcześniej to powinien liczyć na szybkie wejście na targi tak jak ma to miejsce podczas PGA. Przychodzimy, idziemy prosto do bramek, skanujemy nasz bilet i już możemy cieszyć się z atrakcji jakie oferuje impreza. Tutaj tak to nie wygląda. Aczkolwiek za pewne jest to polityka Ptak Warsaw Expo, ponieważ jak byliśmy w zeszłym roku na Warsaw Comic Con to tak samo to wyglądało. Mimo, ze bilety mieliśmy zakupione kilka miesięcy przed wydarzeniem to tak i tak musieliśmy czekać w kolejce do kasy aby zarejestrować bilety i dostać opaski. 

Wystawy makiet na World Travel Show 2018

Czy mamy jakieś inne plany targowe przed World Travel Show 2019? Oczywiście, że tak! Najbliższą imprezą, ponieważ nie do końca można uznać to za targi, na którą planujemy się wybrać to kolejna edycja Warsaw Comic Con, która odbędzie się już pod koniec maja przyszłego roku w Ptak Warsaw Expo.

Warszawski Salon Jachtowy 2018

To byłoby na tyle jeżeli chodzi o relację z World Travel Show 2018. Tym razem postawiłem na relację na blogu. Jakiegoś takiego podsumowania na YouTube nie będzie, ponieważ na tym wyjeździe bardziej skupiłem się na zdjęciach niż na filmie. Aczkolwiek w przyszłym roku zrobię zmianę i relacja z targów ukaże się właśnie w formie wideo. Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie World Travel Show 2018 to śmiało piszcie. Chętnie pomogę Wam przygotować się na przyszłoroczną edycję targów.

środa, 3 października 2018

Jak to jest z tymi górami?

Nasza ostatnia wyprawa na Baranią Górą skłoniła mnie do napisania wpisu w którym opowiem Wam co nieco o moich wyjazdach w góry. Niejednokrotnie powtarzałem, że nie jest jakimś wielkim fanem chodzenia po górach i dzisiaj chciałbym nieco bardziej rozwinąć ten temat abyście dokładnie poznali moje stanowisko w tej sprawie.

Fot. | Rafał Gutkowski

W góry wybieramy się przeważnie 1-3 razy w ciągu całego roku. Dlaczego tak? Dla mnie każda wyprawa na jakiś szczyt to swego rodzaju wyzwanie. Wiadomo, że priorytet to miłe i ciekawe spędzenie wolnego czasu, zobaczenie jakiś nowych miejsc, ale jednak gdzieś ten motyw osiągnięcia celu w postaci zdobycia kolejnego szczytu krąży nad daną wyprawą. Kiedy już uda mi się zdobyć dany szczyt, większym bądź mniejszym nakładem sił, to o niczym tak nie marzę jak o powrocie do domu i odpoczynku. Gdy się wraca do domu to oczywiście w głowie pozostają niesamowite wspomnienia i radość, że udało się osiągnąć kolejny cel, ale przeważnie jestem tak zmęczony, że nawet nie mam ochoty myśleć o jakiejś kolejnej wyprawie. Dlatego mijają długie miesiące zanim postanawiam zorganizować jakiś kolejny wypad w góry.


Fot. | Rafał Gutkowski

Kolejna sprawa to kwestia techniczna takiego wyjazdu. Jak dobrze wiecie, podczas podróżowania, kamera jest czymś obowiązkowym w moim ekwipunku. No chyba, że jest to miejsce, które odwiedzam już po raz kolejny a film z tego miejsca już zrobiłem to wtedy faktycznie kamera zostaje w domowej szafce. Jednak jeżeli wybieramy się w jakieś nowe miejsce to sprzęt filmowy to rzecz obowiązkowa. Tych rzeczy nie jest mało. Kamera, filtry, statyw, uchwyt, gimbal, mikrofon i tym podobne. Jak wiadomo, podczas chodzenia po górach im mniej się ma na plecach tym lepiej. W przypadku całego sprzętu do nagrywania robią się dosyć spore kilogramy bagażu. Co w połączeniu z intensywnym wychodzeniem pod górę jest dosyć męczące. Dlatego zdecydowanie wolę płaskie tereny, gdzie całość przemierza się spokojnym, spacerowym tempem a sprzęt, który używam do nagrywania nie jest aż tak bardzo uciążliwym balastem.


Fot. | Rafał Gutkowski

Oczywiście nie jest tak, że w góry jadę tylko po to aby osiągnąć cel w postaci zdobycia szczytu. Kto był w górach, jakichkolwiek, to wie co potrafią zaoferować. Przepiękne widoki, niesamowity klimat i ogólnie taki inny wymiar. Człowiek zapomina o szarej rzeczywistości i skupia się na zdobyciu szczytu. Problemy i zmartwienia zostawia na dole a my wkraczamy do innego świata. Tak samo jest w moim przypadku. Gdy już wybieram się w góry to z bardzo pozytywnym nastawieniem. Wiem, że będzie ciężko, ale nie stawiam tego na pierwszym miejscu. Skupiam się na tych wszystkich pozytywnych aspektach wyjazdu w góry i to właśnie one motywują mnie do wędrówki w górę a następnie do organizowania kolejnych takich wyjazdów.


Fot. | Rafał Gutkowski

Ostatnio wybraliśmy się do Wisły i postanowiliśmy wyjść na Baranią Górę. Trasa nie była jakoś bardzo trudna i muszę przyznać, że pokonałem ją naprawdę sprawnie. Nie wiem czy była to kwestia pogody, było dosyć chłodno i fajnie się wychodziło, trasy czy może tego, że od jakiegoś czasu wróciłem do biegania i moja kondycja uległa poprawie. Niemniej jednak szczyt zaliczyliśmy, zdjęcia porobiliśmy a film z tego wyjazdu możecie znaleźć na moim kanale YouTube. 

Fot. | Rafał Gutkowski

Wybraliśmy dosyć przyjemną trasę, ponieważ nie wracaliśmy tą samą drogą, którą wychodziliśmy na szczyt. Dzięki temu na każdym kroku mogliśmy podziwiać jakieś inne ciekawe widoki a trasa nam się nie dłużyła. Wychodziliśmy niebieskim szlakiem a schodziliśmy czerwonym oraz czarnym. Przejście całej trasy zajęło nam niecałe siedem godzin, ale trzeba pamiętać, że poświeciliśmy sporo czasu na zdjęcia i kręcenie filmu.  Gdyby nie to, to całość przeszlibyśmy zdecydowanie szybciej. Oto kilka informacji z pokonanej trasy:

  • Długość trasy: 19,75 kilometrów
  • Czas pokonania trasy: 6 godzin 42 minuty
  • Szlaki: niebieski, czerwony oraz czarny
  • Punkty GOT: 24 punkty

Fot. | Rafał Gutkowski

Kiedy następny wyjazd w góry? Już na pewno nie w tym roku. Zima nadchodzi a wielkim zwolennikiem podróżowania zimą nie jestem a już o górach nie wspomnę. Jeżeli wybierzemy się w jakieś górskie miejsce to pewnie będzie to jakaś dolina albo coś w tym stylu. Coś co nada się na spokojną wędrówkę. A gdzie? To już czas pokaże. Aktualnie przede mną i moją dziewczyną tegoroczne targi podróżnicze w Nadarzynie - World Travel Show 2018. Będzie to nasza pierwsza edycja i mam nadzieję, że pozytywnie nas zaskoczy. Zrezygnowaliśmy z tegorocznej odsłony PGA, na które jeździliśmy przez ostatnie trzy lata, i postanowiliśmy zmienić tematykę. Tym razem odwiedzimy największe w Polsce targi turystyczne. Oczywiście krótka relacja na pewno się pojawi. Zarówno na YouTube jak i tutaj na blogu. Tym czasem zapraszam Was na krótką relację z wyprawę do Wisły.

Kliknij aby obejrzeć film



piątek, 24 sierpnia 2018

Mgła | Kulisy powstania filmu ''Foggy Day''

To co możecie oglądać na moim kanale YouTube to już finalny obraz tego nad czym pracuję przez kilka albo nawet kilkanaście dni. Na filmach rzadko pokazuję jak wygląda cały proces tworzenia danego projektu. Pewnie niejedna osoba myśli, że stworzenie dwuminutowego filmu to bułka z masłem. Jeżeli ktoś kiedykolwiek zrobił taki film, to dobrze wie, że nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać. Często albo nawet zawsze, stworzenie dwu czy trzyminutowego filmu, wymaga wielu godzin pracy. Dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć jak wyglądały prace nad moim najnowszym filmem pod tytułem ''Foggy Day''. Jak to wszystko wyglądało, jakie były przygotowania, gdzie odbyły się zdjęcia i tak dalej. Poznacie proces tworzenia filmu a przy okazji dowiecie się kilku rzeczy, których nie ma w ''Foggy Day''.

Ostatnio wraz z Rafałem postanowiliśmy wybrać się do Rezerwatu przyrody Przełom Białki pod Krempachami. Wyjazd nie miał charakteru typowo turystycznego. Chcieliśmy zrobić rozpoznanie terenu, nakręcić parę ujęć, zrobić kilka zdjęć i zobaczyć czy w tym miejscu drzemie jakiś większy potencjał na przyszłe projekty.

Fot. | Rafał Gutkowski

Z Krakowa wyjechaliśmy około godziny 3:00 w nocy. Był to dosyć wczesny wyjazd, ale główny cel był taki aby zobaczyć to miejsce w trakcie wschodu słońca. Po pierwsze, o tak wczesnej porze nie ma w ogóle ludzi a po drugie, wszystko zdecydowanie lepiej i klimatycznej wygląda właśnie przy wschodzie słońca.

Fot. | Rafał Gutkowski

Na miejsce dotarliśmy jakoś około godziny 4:30, także mieliśmy trochę czasu do wschodu słońca (wschód słońca miał nastąpić około godziny 5:20). Zabraliśmy sprzęt, włączyliśmy latarki (była noc, więc dodatkowe oświetlenie było czymś obowiązkowym) i ruszyliśmy na pobliską górę. Musieliśmy wspiąć się na sam szczyt aby zobaczyć przepiękny widok na otaczający nas teren. Jak można się domyślić, wyjście na górę, o tej porze, nie należało do najłatwiejszych. Ciemno, ciężko było znaleźć ścieżkę prowadzącą na szczyt, dzień wcześniej przeszły solidne opady deszczu, więc cały teren był mokry i śliski. Pomimo trudu, jakoś udało nam się dostać na górę. Naszym oczom ukazał się przepiękny widok a my pomału zaczęliśmy rozkładać sprzęt i szykować się na wschód słońca. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zejście na dół będzie jeszcze gorsze, ale woleliśmy o tym nie myśleć, tylko skupić się na przepięknych widokach, które otaczał nas z każdej możliwej strony.

Fot. | Rafał Gutkowski

ROZPOZNANIE TERENU
Przy takich wyjazdach, gdzie w danym miejscu jest się po raz pierwszy, nigdy nie wiadomo jak to wszystko wyjdzie. Czy słońce będzie w odpowiednim miejscu, czy widok będzie dobry, czy aby na pewno będzie to miejsce z którego będą ciekawe ujęcia. Prawda jest taka, że kluczem do fajnych zdjęć i ciekawego filmu jest wcześniejsze rozpoznanie terenu w którym chce się coś zrobić. Dlatego często pierwszy film czy zdjęcia nie są idealne. W takich przypadkach trzeba nagrywać tyle ile się da a potem w domu spróbować coś sensownego z tego wszystkiego zrobić. Przy kolejnym razie człowiek jest już bardziej przygotowany. Dzięki odpowiedniej znajomości miejsca, jakość danego filmu można wznieść na znacznie wyższy poziom.

Fot. | Michał Kuś

Słońce pomału zaczęło ukazywać się naszym oczom. Na horyzoncie było sporo chmur i ładny wschód słońca stanął pod znakiem zapytania. Czy aby na pewno coś z tego będzie? Pomimo chmur udało nam się zobaczyć słońce wschodzące nad horyzontem. Zrobiliśmy kilka zdjęć, nagraliśmy parę ujęć i nacieszyliśmy oczy przepięknym widokiem. Dzięki temu, że poprzedniego dnia były mocne opady deszczu, w korycie rzeki jak i okolicy, można było zaobserwować mgłę, która pomału przemieszczała się w naszym kierunku. Dzięki niej stworzył się naprawdę niesamowity i może nawet trochę mroczny klimat.

Fot. | Michał Kuś

Po zebraniu odpowiedniej ilości materiału postanowiliśmy nie czekać dłużej i ruszyliśmy w dół aby dostać się bezpośrednio pod rzekę. Wyjście pod górę było ciężkie. Zejście, jak pisałem wyżej, było jeszcze gorsze. Wystające gałęzie, mokra ziemia, kamienie i stroma trasa w dół nie ułatwiały zejścia ze szczytu. Po paru minutach udało nam się dotrzeć do miejsca z którego rozpoczęliśmy wspinaczkę. I to w jednym kawałku. To znaczy, ucierpiał jedynie statyw Rafała, który przy upadku zderzył się z kamieniem i niestety trochę się wykrzywił a dokładniej rączka od głowicy. Mimo wszystko, straty nie były poważne. Wróciliśmy do auta, gdzie zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy dodatkowy sprzęt, który był potrzebny nad rzeką a następnie ruszyliśmy do kolejnego miejsca naszych zdjęć.

Fot. | Michał Kuś

Mgła nadal tam była. Słońce przebijało się przez korony drzew. Całość wyglądała niesamowicie klimatycznie. Niestety nie było opcji aby przedostać się na drugi brzeg rzeki, więc skupiliśmy się tylko na jednej stronie. Nie było nikogo. Tylko my i natura. Idealne warunki do spokojnej pracy nad zdjęciami i filmem. Cały brzeg był pokryty kamieniami, które nie pomagały w wygodnym przemieszczaniu się a o stabilnym nagrywaniu już nie wspomnę. Zbawienny okazał się gimbal, dzięki któremu udało się nakręcić kilka naprawdę fajnych i ciekawych ujęć.

Fot. | Rafał Gutkowski

STABILIZACJA OBRAZU
Prawda jest taka, że stabilne ujęcia to coś obowiązkowego, jeżeli mówimy o filmowym wyglądzie Waszego projektu. Wiadomo, że czasem trzeba nagrać coś ''z ręki'', bez dodatkowej stabilizacji. Taki zabieg nadaje ciekawego charakteru filmowi. Jednak trzeba pamiętać, że taka czynność musi być uzasadniona i czemuś służyć. W innych sytuacjach, im bardziej płynne i stabilne ujęcia, tym jakość filmu będzie zdecydowanie lepsza.

Fot. | Rafał Gutkowski

I tak zakończyliśmy zdjęcia w Rezerwacie przyrody Przełom Białki pod pod Krempachami. Teraz kilka słów o tym co działo się po opuszczeniu Przełomu Białki, czego nie zobaczycie podczas oglądania filmu.

Fot. | Rafał Gutkowski

W planie mieliśmy wyjazd na Słowację, ale z pewnych względów zmieniliśmy koncepcję i pojechaliśmy w okolice Ruin Zamku w Niedzicy. Tam już nic nie nagrywałem, bo wiedziałem, że nie przyda mi się to do filmu. Rafał porobił kilka zdjęć, jedno z nich możecie zobaczyć poniżej, a następnie ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Nasz dzień zaczął się bardzo wcześnie, także zmęczenie było już odczuwalne.

Fot. | Rafał Gutkowski

Po przeczytaniu tego wpisu możecie zobaczyć ile pracy i czasu trzeba było poświecić aby stworzyć film, który trwa zaledwie trochę ponad dwie minuty. Trzeba jeszcze pamiętać, że to wszystko co opisałem, to jedynie czas poświęcony na zebranie materiału. Do tego trzeba jeszcze doliczyć kilka/kilkanaście ładnych godzin na proces montażu filmu. Także dzięki temu wpisowi poznaliście od zaplecza proces tworzenia filmu ''Foggy Day'' a przy okazji mogliście zobaczyć ile trzeba czasu i pracy aby stworzyć prosty materiał. Jeżeli jesteście zainteresowani z jakiego sprzętu korzystam przy takich podróżniczych wyjazdach to tutaj macie odnośnik do strony na której wszystkiego się dowiecie. Jak już znacie całe zaplecze przygotowawcze to teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do obejrzenia filmu z tego właśnie wyjazdu.

Kliknij aby obejrzeć film