środa, 19 sierpnia 2020

Wysoka | Trasa z widokiem na Tatry

Myślałem, że przez te wszystkie restrykcje związane z wirusem, 2020 rok nie będzie idealnym rokiem do podróżowania. Może nie jest idealnie, ale tak i tak jest naprawdę dobrze. Przynajmniej w moim przypadku. Jeżeli śledziliście mój kanał na YouTube, to dobrze wiecie, że odbyłem już kilka górskich wypraw. Na samym końcu tego wpisu, znajdziecie linki do filmów, które zrealizowałem z tych właśnie wyjazdów. Dzisiaj opowiem Wam o innej, tegorocznej wyprawie w góry. Niezbyt nadawała się na realizację filmową, dlatego stwierdzałem, że będzie to idealna okazja, aby opisać ją na łamach mojego blogu.

Tabliczka informacyjna na szczycie Wysokiej

Celem tej wędrówki stał się najwyższy szczyt Pienin, czyli Wysoka. Wiele osób, w tym ja do pewnego czasu, mogło myśleć, że to właśnie Trzy Korony są najwyższym szczytem tego pasma. Co prawda Trzy Korony to najwyższy szczyt Pienin Środkowych, ale miano najwyższego szczytu całych Pienin należy właśnie do Wysokiej. Szczyt znajduje się na wysokości 1050 m n.p.m..Nie jest to może jakaś potężna wysokość, ale mimo wszystko trochę trzeba się namęczyć, aby wyjść na samą górę. Całość przejdziecie w mniej więcej cztery godziny a całkowita długość szlaku to około 15 km. Oczywiście wszystko może się różnić w zależności od tego jaką trasę wybierzecie. Powyższe dane podaję na podstawie naszej trasy. Wydaje mi się, że jest to najpopularniejsza trasa na Wysoką.

Nocna wędrówka przez Wąwóz Homole

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w Jaworkach, gdzie znajduje się początek szlaku, który doprowadził nas na Wysoką. Szlak rozpoczyna się w Wąwozie Homole i musieliśmy pokonać jakieś 4 km aby dostać się na szczyt. Trasa nie jest trudna. Na początku mamy lekkie wzniesienie. Najgorszy odcinek to ten już pod samym szczytem. Także wydaje mi się, że nikt nie powinien mieć większych problemów ze zdobyciem Wysokiej.

Kawałek po opuszczeniu Wąwozu Homole

Początkowy plan zakładał dostania się na Wysoką podczas wschodu słońca, dlatego naszą wędrówkę rozpoczęliśmy przed godziną 5:00. Przełożyło się to na to, że praktycznie cały Wąwóz Homole przeszliśmy po ciemku. Nie było okazji na podziwianie widoków. Szliśmy cały czas przez siebie. Niestety, dochodząc do końca Wąwozu, zdaliśmy sobie sprawę, że nie nie ma opcji, aby wyjść na szczyt o wschodzie słońca. To znaczy szanse były, ale ostatni odcinek musielibyśmy bardzo sprawnie przebiec a to w ogóle nie wchodziło w grę podczas tamtego dnia. Myślę, że wbieganie na jakikolwiek szczyt, nigdy nie będzie brane pod uwagę. Niemniej jednak, cały czas mieliśmy nadzieję, że po wyjściu na samą górę, ujrzymy przepiękny widok na otaczający nas teren.

Szczyt coraz bliżej

Po pokonaniu dosyć stromego podejścia, najcięższy odcinek na całej trasie, w końcu dotarliśmy na szczyt. Mimo, że nie udało nam się zdążyć na wschód słońca to tak i tak mieliśmy okazję podziwiać przepiękne widoki. Widoczność była tak dobra, że nie tylko mogliśmy ujrzeć Trzy Korony, które niedawno zdobywaliśmy, ale również przepiękne pasmo Tatr.

Sesja fotograficzna na wysokości 1050 m n.p.m.

Po odpoczynku i sesji fotograficznej, ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie wracaliśmy tą samą trasą. Tym razem szliśmy koło Schroniska pod Durbaszką. Przy okazji, razem z Rafałem, powspominaliśmy jedną z naszych zielonych szkół, którą spędziliśmy właśnie w tym schronisku. Trasa sama w sobie może nie należy do najpiękniejszych, ale tak i tak było na czym zawiesić wzrok. Dzięki temu, że byliśmy tam tak wcześnie to na naszej drodze na szczyt jak i w drodze powrotnej, praktycznie nikogo nie spotkaliśmy. Jest to jeden z większych plusów wczesnego wędrowania, ponieważ możemy kompletnie odciąć się od ludzi i skupić na otaczającej nas przyrodzie.

Droga powrotna obok Schroniska pod Durbaszką

Okres wakacyjny dobiega końca, ale to nie oznacza, że zwolnimy z przeróżnymi podróżami. Wręcz przeciwnie. Planów mamy już kilka, także gorąco zachęcam Was do obserwowania mnie na moich stronach. Jeżeli nie oglądaliście filmów z pozostałych wypraw w góry, to poniżej znajdziecie wszystkie potrzebne linki.

TRZY KORONY | Góry w trakcie pandemii
RADZIEJOWA | Najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego
LUBOMIR | W drodze do Obserwatorium Astronomicznego

sobota, 16 maja 2020

Żabie Doły | Podróże w trakcie pandemii

Kiedy w lutym bieżącego roku, razem z moją dziewczyną, spacerowaliśmy po słonecznych plażach Hiszpanii, nie przyszło nam do głowy, że kilkanaście dni po naszym powrocie do kraju, podróżowanie stanie się niemożliwe. Jednak niestety tak się stało. Podróże za granicę są niemożliwe a wyjazdy na terenie naszego kraju, również są mocno ograniczone. Jednak coś robić trzeba. Zwłaszcza, że zaczął się jeden z najlepszych okresów w roku, na podróżowanie. Długie dni, przepiękna pogoda i przyroda, która już obudziła się po zimowym śnie. Wydaje mi się, że przy zachowaniu zdrowego rozsądku i bezpieczeństwa, możemy spokojnie odwiedzać nowe miejsca i ciekawe spędzać czas.

Jeden ze stawów

Moim zdaniem, czas pandemii, albo bardziej ograniczenia jakie zostały ponakładane, to idealna okazja do odwiedzenia ciekawych miejsc, jakich oczywiście nie brakuje, na terenie naszego kraju. Mimo, że już widziałem naprawdę sporo interesujących lokacji w Polsce, to jeszcze wiele zostało do odkrycia. Wydaje mi się, że dla wielu osób ten rok 2020 może być idealną okazją do jeszcze lepszego poznania swojego kraju. Korzystając z pięknej pogody, wraz z moją dziewczyną, postanowiliśmy odwiedzić ciekawe miejsca jakim jest Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Żabie Doły. Znajduje się on mniej więcej 5 kilometrów od Bytomia, 10 kilometrów od Katowic oraz 90 kilometrów od Krakowa.

Mieszkańcy Żabich Dołów

Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Żabie Doły został utworzony w 1997 roku rozporządzeniem Wojewody Katowickiego w celu ochrony siedlisk zwierząt, głównie ptaków wodnych. Ornitolodzy oznaczyli tutaj 129 gatunków ptaków, w tym 76 gatunków ptaków lęgowych, z których 17 gatunków jest nielicznych w skali Górnego Śląska. Oczywiście ptaki to nie jedyni mieszkańcy Żabich Dołów. Znajdziemy tutaj przedstawicieli ssaków, owadów, płazów jak i mięczaków. 

Prawie jak na Mazurach

Żabie Doły to przyjemne miejsce na spokojny spacer pośród przyrody jak i bardziej wymagający wysiłek fizyczny. Znajduje się tutaj kilka ścieżek prowadzących dookoła stawów, idealnie nadających się na spacer, jazdę na rowerze czy bieganie. Na trasie znajdziemy kilka tablic z których dowiemy się wielu ciekawostek związanych z tym miejscem. Nie brakuje również budek obserwacyjnych, przez które będziemy mogli podglądać mieszkańców Żabich Dołów. Spacerując wzdłuż stawów przypomniały mi się wyjazd do Enklawy przyrodniczej Bobrowisko jak i Wielikąta zwanego również Ptasim Miastem. Jeżeli ktoś odwiedził te miejsca to wydaje mi się, że w Żabich Dołach odczuje podobny klimat. Oczywiście każde z tych miejsc to nieco inne doświadczenie, jednak porównując te trzy lokacje, można znaleźć wiele rzeczy, które je łączą.

Flora Żabich Dołów

Jeżeli ktoś szuka miejska w którym będzie mógł się wyciszyć, odpocząć od zgiełku miasta i poobcować z przyrodą, to wydaje mi się, że Żabie Doły to ciekawa propozycja. Tak jak mówiłem na samym początku, w Polsce mamy masę naprawdę ciekawych miejsc, które warto odwiedzić. Wiele z nich miałem okazję już zobaczyć, ale co jakiś czas trafiają się właśnie takie miejsca jak Żabie Doły, które pokazują mi, jak wiele mam jeszcze do odkrycia.

Ścieżki prowadzące dookoła stawów

Jako, że obecnie nie zanosi się na to, żebym wybierał się gdzieś za granicę, to możecie liczyć na sporo ciekawych relacji z miejsc, które znajdują się na terenie Polski. Planów podróżniczych mam już sporo i mam nadzieję, że pomału będę mógł je wcielać w życie. Jestem pełen nadziei, że pomimo dosyć słabego startu, to jednak ten rok 2020 nie będzie taki zły i mimo wszystko, uda się odwiedzić sporo ciekawych miejsc.